Poszerzenie rozstawu kół - dystanse

    Poszerzyłem rozstaw mojego PryszczykaFL :)
    Żeby to zrobić potrzebowałem ośmiu starych bębnów od maluszka (ze szrotu albo jakiegoś złomowiska), no i tokarza (z tokarką oczywiście :) Bęben zużywa się tylko w części, którą i tak odrzucamy, więc jego zużycie przez szczęki hamulcowe nie ma znaczenia. Istotny jest środek (część z otworami na śruby). Oczywiście, można w sieci nabyć różne dystanse, ale jedne są bardzo drogie (np. z ALU + tuleja centrująca), a inne jakieś stare, zardzewiałe i zapaćkane jakąś farbą przez sprzedającego, sprawdziłem tj. naciąłem się :( po wygranej aukcji w sieci. No i co najważniejsze, i najgorsze zarazem, tylko 4 - 5 mm grubości i bez tulejek centrujących, więc co to za poszerzenie? Niezauważalne! A kupno i sumowanie dwóch czy trzech na jedno koło... Straszny koszt :(  No i bicie! Przesunięcie dystansu o nawet 1mm w mimośrodzie (poza oś obrotu), przez luz na otworach śruby i brak tulei centrującej, skutkuje biciem kół, mierzonym już w kilogramach, przy większych prędkościach. A to już jest odczuwalne na całej budzie Maluszka, a na kierownicy!!! lepiej nie wspominać.
   Tak więc mamy osiem starych bębnów i tokarza :) , który za przysłowiowego browara (no, może z pięć browarów) przetoczy bębny tzn. odrzuci zbędną część, żeby zostały tylko „środki” o średnicach 135mm (na takiej średnicy opiera się felga). Grubość bębna w tej części to około 11mm, a to dla mnie było zbyt mało dla pojedynczego dystansu, a za wiele dla sumy z dwóch (licząc na jedno koło). Ponieważ kupiłem oryginalne, eleganckie śruby (1,7pln/sztuka) do Maluszka o 15mm dłuższe od standardowych więc, adaptacja jakichś innych do odpowiedniej długości i gwintu była bezcelowa i nie kalkulowała się. Dlatego pan, zwany wyżej tokarzem z tokarką, zebrał na grubości bębna (od środka) 3 mm. Pozwoliło mi to uzyskać w sumie (po dwie podkładki na koło) 8mm + 8 mm = 16mm odsunięcia na zewnątrz każdego z kół. W „odchudzeniu” dystansów do 8mm, chodziło o to, żeby nie przekombinować z szerokością powstałej podkładki do długości śrub i nie stracić gdzieś koła na ostrym wirażu (widziałem już takie porażki, raz, że wstyd, a dwa, że niebezpiecznie. A raczej w odwrotnej kolejności. Bezpieczeństwo przede wszystkim!!! Mając już odpowiednie podkładki (dystanse) wraz ze śrubami i niemal fabrycznym zapasem długości gwintu śrub (-1mm czyli zero obaw o stratę koła w czasie lotu w zakręcie) narysowałem, a pan z tokarką, zwany wyżej tokarzem, wytoczył cztery tuleje centrujące (tu niestety następne 4 browary). Związane z tym jest również roztoczenie środkowego, dużego otworu w dystansach do rozmiary tulei.  Tuleja musi wejść na styk w dystans i na styk, na tą część piasty, która wchodzi w felgę i trzyma ją dokładnie w osi obrotu koła (rysunek tulei mogę wysłać na mail’a dla zainteresowanych - piszcie na adres okoszadoko@poczta.onet.pl). Tuleja na końcu jest stoczona na rozmiar otworu centrującego felgi Malca. Montaż dystansów wykonałem za pomocą odpowiednie dłuższych śrub trzymających bęben.
   Posumowując: całkowity koszt tj. śruby + stare bębny + tuleje centrujące + pan z tokarką wyniósł mnie jakieś 60 pln, a w sieci za  jedną podkładkę dystansową, w fatalnym stanie, badziewnym kolorze, bez tulejek centrujących, mizernej grubości, itd. cenią sobie ok. 10 pln sztuka, plus dodatkowo koszt przesyłki, jakieś 8 – 9 pln. Dlatego polecam zrobić to podobnie jak ja. Na koniec parę słów o efekcie: Maluszek szerszy o 32mm na osi (po 16 na kole). To jest już bardzo widoczne i odczuwalne w czasie szybkich zakrętów :) . Ja w przypływie gotówki i chęci poszedłem dalej. Kupiłem cztery felgi używane od Fiata Uno, dwie o szerokości 4,5 cala na przód i dwie 5,5 cala na tył (od Cieniasa mi się nie podobają, od BMW nie znalazłem, a na alusy nie miałem, proste). Wyczyściłem do gołej blachy i prysnąłem na biało. Do tego, na tył, wyrwałem dwie oponki Pirelli P 700-z (165/55 R13) w niezłym stanie i dwie Michelin 145/60 R13 na przód (ale szukam lepszych na przód). Napisy na oponach na biało. Wszystko to razem wygląda świetnie, a jeździ się jeszcze lepiej, zwłaszcza po suchym (na mokrym asfalcie trzeba się pilnować). Jedyny minus takiego stanu rzeczy to, to że na jedno mycie auta przypada trzy do czterech myć kół, żeby autko wyglądało zawsze fajnie. Strasznie widać brud na białych felgach :( . Ale i tak warto to robić :)

Kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć

{Oko}

góra strony

STRONA GŁÓWNA | UAKTUALNIENIA | GALERIA | LITERATURA | SKLEP | KSIĘGA GOŚCI | FORUM | LINKI